O nas
W moim domu rodzinnym zawsze były psy - chyba nie potrafię bez nich żyć. Jako dziecko miałam sznaucera monachijskiego póżniej pudla i jako dorosła osoba - cocker spaniela.
Po założeniu własnej rodziny kupiłam Pamira - owczarka szkockiego collie - niestety bez metryki. Kilka lat póżniej kupiłam Dżafnę - suczkę mixa owczarka szkockiego. Dwa lata póżniej zamieszkała z nami ich córka - Grana. Przy trzech psach w domu pozostali członkowie naszej rodziny nie wyrażali zgody na następnego. Ja jednak drążyłam dalej.
Border był naszym marzeniem od kilku lat i gdyby nie moja determinacja to nadal tej rasy nie byłoby w naszym domu.
Przeglądając strony internetowe natknęłam się na psa rasy border collie w którym się zakochałam. Był to węgierski champion Vigour of Blackmountain Agassi. Znalazłam jednocześnie stronę www hodowli Dajavera gdzie w 2006 roku urodziły się maluszki po Agassim. Okazało się, że następny planowany miot też będzie po Agassim. To był styczeń 2007 a ja nie zastanawiając się długo zamówiłam suczkę w tej hodowli. Niestety byłam czwarta do suni i musiałam czekać co los przyniesie. 19 maja 2007 urodziły się 4 suczki i 3 psy ale ze względu na to, że sunia miała jechać za granicę z obietnicą wystawiania - dostałam pierwszeństwo wyboru szczeniaka. W połowie lipca 2007 w naszym domu zagościła mała czarno-biała kuleczka - Bessi.
Po pól roku byliśmy tak zafascynowani rasą, że zaczęliśmy się rozglądać za borderm typu ISDS i w kolorze innym niż czarno-biały. Po dwóch miesiącach poszukiwań - zazwyczaj w angielskich hodowlach na stronie Forum o Border Collie ukazało się ogłoszenie o sobolowej suni z hodowli Rubinove srdce. Wieczorem już oglądaliśmy jej zdjęcia przysłane przez hodowczynię - Simonę Sochorovą a następnego dnia byliśmy w Pradze, żeby obejrzeć i wybrac suczkę. Szczeniaki były cudne ale jeden piesek zwrócił naszą szczególną uwagę - szczerze mówiąc zakochaliśmy się w nim. Wybraliśmy suczkę, umówiliśmy się na odbiór za tydzień i pojechaliśmy do domu. Następnego dnia podjęliśmy decyzję, że pieska też kupujemy. I tak znowu w naszym domu zawitały kuleczki - tym razem sobolowe rodzeństwo miotowe - Kiara i Ori.
Stopniowo stado się zaczęło powiększać - najpierw zostawilismy córkę Kiary - Baby, potem dostałam córkę naszego Orika - Pradę z hodowli NNL. Następnie dołączyła cudowna Cherinka - też córka naszego Orika. Kolejo zostawiliśmy Granę - córkę Baby i Buda oraz Chanelkę - córkę Prady. W naszej hodowli była też na wspolwłasność inna córka Prady ale niestety zostaliśmy oszukani przez współwłaścicielkę, która ją sobie przywłaszczyła i nie respektuje umowy.
Na współwłasność zostawiliśmy tez sobie Fleur - córkę Bessi i Flyte.
Cherinka jak się okazało miała wadę serca i po operacji znalazła cudowny dom pod Warszawą gdzie jest bardzo szczęsliwa. My za nią tęsknimy ale wiemy, że to dla jej dobra.
Moim psom poświęcam większość dnia. Chodzimy na spacery albo coś trenujemy. W zimie to sztuczki, obi i spacery a wiosną i latem wyjeżdżamy na seminaria i obozy. Od kilku lat jeżdzimy też uczyc sie paść owce.